czwartek, 4 maja 2017

Klątwa tygrysa

Tytuł: Klątwa tygrysa
Autor: Coleen Houck
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Główny bohater: Kelsey Hayes


 Pewnego dnia wybrałam się do biblioteki. Przeglądając półki wiedziałam, że znajdę coś ciekawego. Rzeczywiście - wyszłam stamtąd objuczona nowymi lekturami, niosąc wśród nich "Klątwę tygrysa". Czarująca okładka (chociaż wydaje mi się, że zwierzę jest trochę takie... chude), utrzymana w spokojnych barwach od błękitu i bieli po czerń i granat.

Powieść opowiada o młodej dziewczynie imieniem Kelsey, która znajduje dorywczą, wakacyjną pracę w cyrku Maurizio. Tam też poznaje tygrysa Dhirena. Wkrótce nawiązuje przyjaźnie z innymi pracownikami. Pewnego dnia, gdy staż Kelsey obiega końca, w cyrku zjawia się starszy mężczyzna. Przedstawia się jako Amik Kadam. Proponuje dziewczynie pracę jako opiekun tygrysa Dhirena, którego właśnie odkupił od właściciela cyrku Maurizio.
Wkrótce lecą już razem do Indii. Dziewczyna odczuwa lekkie zdziwienie, gdy otrzymuje od Kadama plecak wypełniony prowiantem. A zdziwienie wzrasta ekstremalnie, kiedy odkrywa, że mężczyzna porzucił ją wraz z tygrysem na środku zupełnie nieznanej jej ziemi. Kelsey podążając za Dhirenem idzie przez dżunglę. Ostatecznie docierają do domu pustelnika, gdzie dziewczyna dowiaduje się, iż zwierzę jest zaczarowanym księciem, a ona może złamać klątwę. Co dalej? Dowiecie się czytając.

Jeśli mam być szczera (a będę),to czegoś mi w tej książce brakowało. Sama nie wiem czego. Poza tym główna bohaterka strasznie mnie irytowała. Czasem musiałam odłożyć powieść, żeby nie nagadać jej do słuchu. Głównie zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak po prostu zgodziła się na podróż do Indii. Sama, nie licząc jakiegoś dopiero co poznanego mężczyzny. A potem dziwi się, że ktoś zostawił ją na pastwę losu...

Podczas czytania czułam się tak orientalnie - no, wiecie... bambusy, tygrysy, Indie i w ogóle. Myślę, że plusem "Klątwy tygrysa" są ciekawe opisy. Ciągłego tekstu jest tu znacznie więcej niż dialogów. Musicie wiedzieć, iż nie przepadam za długimi
charakterystykami miejsc czy też postaci, ale przyznaję, że w tej powieści przeczytałam je bez większej ilości negatywnych uwag.

Autorce należy się medal za świetną koncepcję. Nieczęsto spotyka się fantastykę w tak orientalnym klimacie. Znalazłam wywiad z autorką i okazało się, że Indie nie były jej pierwotnym zamysłem. "W planach miałam umieścić fabułę książki w Rosji, ponieważ myślałam, że to stamtąd pochodzą białe tygrysy, ale kiedy trochę poszukałam, odkryłam, że białe tygrysy z Rosji tak naprawdę pochodzą od maluchów schwytanych w Indiach i właśnie wtedy postanowiłam, że to tam będzie działa się akcja mojej książki" - mówiła Houck.

Gdyby ktoś chciał posłuchać jakiejś muzyczki, to ta piosenka Katy Perry ma taki hinduski klimat 😋😉



Podsumowując: jeśli szukasz powieści która stanowi połączenie legend o starożytnych, orientalnych bóstwach oraz romantycznej historii rodem z baśni, to "Klątwa tygrysa" jest właśnie dla Ciebie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz