środa, 12 kwietnia 2017

Róże i ciernie

 Cieszę się, że jesteś drogi Czytelniku, bo ta powieść, którą Ci dzisiaj zaprezentuje będzie istnym cudeńkiem! Jeśli przeczytasz choć kawałek tej recenzji, będzie mi niezmiernie miło 😘😉

 
Tytuł: Dwór cierni i róż
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński
Tytuł oryginału: A Court Of Thorns And Roses
Główny bohater: Feyra

Po prostu jakaś tragedia! Jak można wydawać tak dobre książki?! A jak w ogóle można je pisać? Eh, przejdźmy do sedna. Kiedy tylko zobaczyłam "Dwór cierni i róż" na półce Empika, wzięłam powieść do ręki. Słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii na jej temat, więc dość szybko zdecydowałam się na zakup.

Na tylnej części okładki przeczytałam, że powieść jest trochę podobna do baśni o "Pięknej i Bestii". Rzeczywiście, gdy zaczęłam czytać lekko się przestraszyłam, bo mimo innej fabuły, schemat i motywy były podobne. Pomyślałam, że przecież baśń znam bardzo dobrze i prawdopodobnie zanudzę się na śmierć.


I wiecie co? Dlatego właśnie nie ocenia się książek po okładce. Uświadomiłam sobie, że być może autorka w jakimś stopniu kierowała się baśnią, ale zdecydowanie stworzyła coś innego, nowego, swojego. W końcu zamiast uczyć się do egzaminów (trzymajcie kciuki, może jednak zdam), przesiedziałam cały dzień tonąc w słowach "Dworu cierni i róż".

Co jeszcze mogę napisać? Na pewno nie zawiodłam się na bohaterach. Każdy z nich jest inny, na dźwięk ich imion odczuwa się naprawdę przeróżne emocje.Widzimy jednocześnie siłę i słabość, zdrajców i lojalnych przyjaciół. To wszystko składa się na ciekawe i wciągające, a zarazem magiczne i przejmujące dzieło.

Bardzo duża część utworu ma miejsce w posiadłości Tamlina. Wydawało mi się, że sytuacji, w której bohater cały czas przebywa w jednym miejscu, nie mając w zasadzie żadnych obowiązków, nie a się zbyt ciekawie opisać. I uwaga - kolejne zaskoczenie!

Bez wątpienia pani Maas wykazała się niebywałą wyobraźnią. Muszę przyznać, że zarówno opisy przyrody, jak i pięknych fae, niesamowicie przemawiały do mojego umysłu. W pewnym sensie "Dwór cieni i róż" przypomina baśń. Urzekającą, emocjonującą opowieść o miłości i nienawiści, no a na końcu dobro wygrywa (znowu nie wiem, czy to spojler).


Niesamowicie podobała mi się walka Feyry z czerwiem (specjalnie szukałam jak to coś mogło wyglądać). Wydawał mi się bardzo dynamiczny i cały czas przeżywałam każde posunięcie bohaterki. Można powiedzieć, że siedziałam na trybunach i głośno kibicowałam.

Jeśli ktoś już przeczytał, to wie, że w książce występuje postać Amaranthy. Jako ciekawostkę powiem Wam, że kolor amarantowy to taki trochę różowy, mniej więcej jak ta trawka na zdjęciu obok. →

"Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość"

Myślę, że aby dowiedzieć się czegoś więcej powinniście sami przeczytać. Ja już wypatruję sposobności, aby dorwać drugą część. Powieść mogę śmiało polecić, jako świetną lekturę na wiosenne, kwietniowe wieczorki. W końcu walka toczy się przede wszystkim o Dwór Wiosny oraz miłość. Te dwie rzeczy wspaniale współgrają.

Jestem niemal pewna, że książka przypadnie Wam do gustu. 💟💟

Celebrity Book TAG

Aby nie zamęczyć Was recenzjami, tym razem coś lżejszego, czyli...


 1. Emma Watson, czyli książka z piękną kick-ass bohaterką.

Hmm... Takich książek jest dość sporo, ale moją faworytką jest postać Cassie Sullivan z powieści "Piąta Fala". Książka sama w sobie mi się podobała, głównie pierwsza część, bo potem miałam chwile przerwy i czytając trzeci tom wszystko mi się poplątało. 😝

 2. Ryan Gosling, czyli książka z najgorętszym bohaterem płci męskiej.

Gdy tylko zobaczyłam ten punkt, do głowy przyszedł mi Cole Holland z Kronik Białego Królika. Tak więc, niech będzie "Alicja w krainie zombi".

3. Angelina Jolie i Brad Pitt, czyli książka z ulubioną fikcyjną parą.

 Punkt lekko przeterminowany, bo jak wiemy aktorzy są już po rozwodzie. Moja ulubiona fikcyjna para to chyba Emma Carstairs i Julian Blackthorn z "Pani Noc" Cassandry Clare. Wciąż czekam na drugi tom Magicznych Intryg. Dlaczego akurat ta para? No nie wiem... po prostu wprowadzają taką elektryzującą atmosferę 😄

4. Shailene Woodley, czyli niedawno odkryty autor, którego pokochałeś.

Myślę, że jest to Magdalena Kozak. Polska autorka, którą poznałam czytając powieść "Fiolet". Tematyka apokaliptyczna - moje klimaty...

5. Josh Hutcherson, czyli ulubiona krótka książka.

Przy tym punkcie chwilę się zastanawiałam. Zdecydowałam się na klasykę, czyli E.E.Schmitt "Oskar i pani Róża". Świetna, wzruszająca i króciutka. Pewnie dobrze ją znacie. Moim zdaniem to powieść, do której można wracać wiele razy i nigdy się nie nudzi.

 6. Dwayne Johnson, czyli ulubiona gruba książka.

Następny trudny wybór. Padło z kolei na twórczość Erich'a Segal'a. Powieść "Doktorzy" ma 733 strony, więc może nie jest to jakiś kolos, ale na prawdę przypadła mi do gustu.

7. Leonardo DiCaprio, czyli książka z najbardziej przykrą śmiercią.

Ciągle się zastanawiam, dlaczego ktoś połączył DiCaprio i śmierć? Przecież jeszcze żyje (z tego co wiem). Chyba, że chodzi o Jack'a z "Titanica"(czy to się liczy za spojler?). To teraz, kto nie doczytał Igrzysk Śmierci do końca, niech zamknie oczy. Bardzo zasmuciła mnie śmierć Prim, bo była taką kochaną postacią 😢💔

  8. Kristen Stewart, czyli książka, którą uważasz za nudną.

Nudna książka, która przychodzi mi na myśl to "Pachnidło" Patricka Süskinda. Nie przepadam za nią i przy czytaniu jakoś tak mi się dłużyła.

9. Ian Somerhalder i jego kot, czyli najsłodsza książka na mojej półce.

Nie wiem, żadnej nie jadłam. A tak poważnie, to rzucę klasykiem: "Duma i uprzedzenie" Jane Austen. Czemu nie? Powieść bardzo mi się podobała. 

10. Jennifer Lawrence, czyli idealna książka bądź seria.

Ostatni punkt i, moim zdaniem, najokropniejszy. Na prawdę. Jak tu wybrać jedną?! Z drugiej strony myślę, że tak jak każdy człowiek, każda książka ma swoje wady. Tak więc wymienię jedną zachwycającą powieść, mianowicie "Dwór cierni i róż". Powiem też, że wkrótce możecie się spodziewać jej recenzji 😉



Nie nominuję nikogo, ale jeśli macie ochotę zrobić coś takiego na swoim blogu, to do dzieła! 
PS. Podeślijcie mi linki, chętnie poczytam. 💓💓

niedziela, 9 kwietnia 2017

Lustro, królowa i... zombi.

Witajcie w kolejnym poście poświęconym twórczości Geny Showalter. Tym razem umieszczę tu dwie kolejne części "Alicji w krainie zombi". Jeśli nie czytałeś poprzedniej recenzji kliknij TUTAJ.


Tytuł: Alicja i lustro zombi
Alicja królowa zombi
Autor: Gena Showalter
Tłumaczenie: Jan Kabat
Tytuł oryginału: Alice Through the Zombie Glass
The Queen of Zombi Hearts
Główny bohater: Alicja "Ali" Bell



Zapewne każdy z Was zna taką serię, w której pierwszy tom jest świetny, ale następne to kompletne "gnioty". Miałam więc pewne obawy co do kolejnych części przygód Ali Bell. Jak się okazuje - niepotrzebnie. Tak na prawdę miałam wrażenie, że druga część lepiej do mnie dociera niż pierwsza.

 Podoba mi się ukazanie Alicji, początkowo słabej, ogarniętej paniką po stracie najbliższych, jako dziewczynę zdeterminowaną, dążącą do zemsty, nie bojącą się posunąć do ostateczności, aby walczyć ze złem. Tę zmianę widać bardzo wyraźnie, ujawniają się nowe moce i umiejętności. W końcu wszyscy zbójcy są maszynami do uśmiercania zombi.

"Popiół. Jedno dotknięcie, to wszystko, co było potrzebne."

Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na ogromną rolę przyjaciół. Nawet w chwilach prawdziwej grozy potrafią rozbawić, podnieść na duchu. Tworzą jedną wielką rodzinę i mimo pierwotnej niechęci do nowego członka "gangu", szybko przekonują się, dostrzegając u Ali odwagę i wewnętrzną siłę. 

"Mackenzie się uśmiechnęła.
- Kiedy Ali Bell pokazuje komuś środkowy palec, to mówi, ile sekund życia mu jeszcze pozostało."
  
W swojej genialnej miksturze autorka wymieszała całą masę wartkiej, energicznej akcji. Jestem pewna, że wrzuciła tam trochę twardych, ale barwnych postaci, które nadały smak całej powieści, a także szczyptę, no dobrze, garść gorącego romansu. 

Historia ta pokazuje nam, aby zawsze stawiać na swoim, bo nawet jeśli walka wydaje się przegrana, a przeciwnik niepokonany, to dzięki silnej woli, sprytowi i inteligencji możemy odnieść sukces.

"Umieranie to jedyny sposób, aby żyć naprawdę."

Ciekawym dodatkiem są tytuły rozdziałów, nawet jeśli sama ich treść nie jest zbyt wesoła to... "Smak mózgu jest przeceniony (i słony)" albo: " Gnij w pokoju". Jakie to poetyckie...

Z każdą kolejną stroną dzieje się coraz więcej. Znajdujemy tu wiele trafnych (nie trefnych) opisów walki, którym udało się mocno pobudzić moją wyobraźnię. Pożerając (to chyba dobre określenie) te powieści chciałam już poznać zakończenie i jednocześnie bałam się dotrzeć do finału. Znacie to uczucie?

" Czasem to, czego pragniemy nie jest tożsame z tym, czego nam potrzeba."

Wyciągając wnioski z postępowania Ali (zwłaszcza w II części) możemy uznać, że czasem warto zajrzeć w głąb siebie, poznać to drugie oblicze, bo każdy z nas ma kilka osobowości. Sztuką jest wybranie tego właściwego, aby przypadkiem nie stać się A.Z.* Poza tym potworami są często nie tylko zombi, ale także zwykli ludzie, kierujący się niezdrowymi motywami.

Kroniki Białego Królika to powieści pełne energii, emanujące dynamizmem i nieodpartym żarem. Muszę przyznać, że wszystkie trzy części podbiły moje serce i znalazły się na liście najlepszych serii. Jeśli lubisz wciągające, w miarę lekkie książki fantasy, to serdecznie polecam właśnie przygody Ali Bell.

"Fakt: życie to gigantyczna klasa szkolna, a każdy dzień to okazja, by nauczyć się czegoś nowego."

 Dzięki za przeczytanie 💗😙



*skrót od Ali Zombi