czwartek, 29 czerwca 2017

Mgła wśród furii.

Tytuł: Dwór mgieł i furii
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński
Tytuł oryginału: A Court Of Mist And Fury
Główny bohater: Feyra Acheron

Mgła. Mrok. Cień. Noc. Światło. To wszystko zawarte w jednej powieści. Niemożliwe? A jednak, bo przecież czym jest mgła wśród furii? Pasji? Miłości?

"Dwór mgieł i furii" to drugi tom przygód Feyry Wyzwolicielki. Podobnie jak w pierwszej części akcja rozgrywa się szybko i mocno wciąga. Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Zaskakuje pomysłowością, zwrotami akcji i przede wszystkim barwnością. Podczas, gdy pierwsza część utrzymuje się w kolorach wiosennej zieleni, słonecznych odcieniach żółci i głębokiej czerwieni krwi, tom drugi zdominowała łagodna czerń nocy, iskrząca biel gwiazd i granatowy symbol zemsty.

Momentami Feyra irytuje. Jej zachowanie przypominają grymasy rozpieszczonego dziecka. Mimo tego trzeba jej przyznać niesamowitą odwagę. Myślę, że każdy chciałby trafić na osobę tak oddaną tym, których kocha, a jednocześnie tak zawziętą na swoich wrogów.

Chwilami tekst aż promieniuje emocjami. Od paniki do pasji i z powrotem. Czasem atmosfera robiła się tak gęsta, że musiałam przerwać czytanie i... ochłonąć. To napięcie czuło się w niemal każdym zdaniu, a wrażenie po skończeniu powieści - "chcę więcej".

Mam jakieś takie dziwne przeczucie, że większość osób które przeczytają tę powieść pokocha Rhysa - mrocznego, tajemniczego, potrafiącego zawładnąć kobiecym sercem. Tak też stało się ze mną, jeśli mam być szczera - przy Rhysie Tamlin wypada dość słabo.

W książce, tak jak w wielu innych, znajdziemy "trójkąt miłosny", w którym moglibyśmy obsadzić Feyrę, Rhysanda i Tamlina. Moim zdaniem jest to dość typowe ułożenie, które powtarza się w niejednej historii. Mimo tego Sarah J. Maas stworzyła wokół owego schematu niepowtarzalny klimat.

Po prostu nie mogę doczekać się następnej części. Wie ktoś kiedy polska premiera?



Czytelniku - jeśli szukasz czegoś naprawdę dobrego to polecam Ci "Dwór cierni i róż", a następnie "Dwór mgły i furii". Jeśli miałabym oceniać tę powieść w dziesięciostopniowej skali, to dałabym jej całe 9\10. Przeczytaj, bo warto.

#TOP 5 - Cytaty (wierszem)

Jak już wiecie to jest strona,
Głównie książkom poświęcona,
Lecz tak myślę sobie raz:
"Coś innego zrobić czas".
Więc w tym poście Wam opowiem
O tym co mi siedzi w głowie.
Chodzi głównie o cytaty,
Których sens jest tak bogaty,
Że mi w umysł wpadł i siedzi
Czasem po swojemu bredzi.

#5.
"I choć możecie nazwać mnie marzycielem albo głupcem, czy jeszcze kimś innym, wierzę, że wszystko może się zdarzyć."
Nicholas Sparks – Pamiętnik
Piękny, prawda? Mówi o tym
Czego nam, ludziom potrzeba -
Marzyć trzeba, żyć, a potem
Prosto dostać się do nieba.
Tak - marzenia tam unoszą,
Sny, wspomnienia chyba też.
Gdy emocje Cię ponoszą,
Wtedy raduj się i ciesz.
Wiara w dobro tego świata
Są właściwe. Ci, co szydzą,
Ich to strata,
Bo nie widzą,
Co przepada.

#4.
 "Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać."
Ernest Hemingway - Stary człowiek i morze

Czułeś się tak wyczerpany,
Do cna nudą przesiąknięty,
Aby z głowy włos szarpany
Wydał Ci się wręcz przeklęty?
Nie poddawaj się, gdy przyjdzie
Co do czego, powiedz łzom -
Stop! I dobrze wreszcie będzie,
Ulgę dasz sobie i snom.
Bo jak mówi Hemingway,
W swoim ciekawym cytacie
Miej odwagę - miej i chciej
Wygrać przy tym dylemacie.
Ty dasz radę - jeśli chcesz,
Bo pokonać Cię nie można.
Czuj się dumny, życie bierz,
Niech ucieka myśl ta zdrożna,
Że zniszczony losem człowiek
Jest kompletnie pokonany.
Nie zamykaj na to powiek,
Lecz do przodu idź i żyj!

#3.  
"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku."
Antoine Saint Exupery - Mały Książę
Jeśli kochasz prawdziwie,
Jeśli żyjesz uczciwie,
Jeśli wspomnień bez liku
Masz przy sobie w koszyku,
Jeśli po jesień życia
Nie masz nic do ukrycia,
Tylko siedzisz tak cicho,
Że żadne to licho
Nie dotknie Cię zdradą
Ani smutku szaradą,
Rozumiesz już wtedy
Co to miłość. I kiedy
Twoja druga połowa,
Której zsiwieje głowa
Zgodzi się z Tobą w temacie,
Że wszystko już razem macie,
Że życie pięknie minęło
A na tym w końcu stanęło,
Iż razem sobie patrzycie
Na wasze przepiękne życie.
Tak przeglądając wspomnienia
Snujecie dalsze marzenia.
Patrzycie w tę samą stronę,
Jak to w cytacie mówione.

#2. 
"Żyjmy tak, aby po naszej śmierci nawet grabarz płakał."
 - Mark Twain

Nic tu dodać i nic ująć,
Cytat mówi sam za siebie.
Trzeba przejść przez życie czując,
Pomagać innym w potrzebie,
Aby w końcu i po śmierci
Pamiętanym być najlepiej.
Ludzie są zachodu warci
Potem wspomną Cię tym cieplej.
Moje rady niby proste,
Ale głębię swoją mają.
Życie bywa wyboiste,
Lecz i sny prawdą się stają.


#1.
"Wiesz co się robi, jak życie dołuje? Mówi się trudno i płynie się dalej."
- Gdzie jest Nemo?

Może nie jest to typowy
Cytat z książki wzięty.
Ale film ten był czadowy
A i język cięty.
Numer jeden na tej liście
Fragment ów zajmuje,
Gdyż niejedno oczywiście
serce zawojuje.
Dobra rada ze słów Dori 
Wpływa do dusz naszych,
By odgonić nasze zmory,
Pozbyć się dni gorszych
No i dalej płynąć, płynąć
Przez życia ocean.
Pośród lęków nie zaginąć,
Wznieść radosny pean.


Mam nadzieję, że się podobało, może kiedyś znów napiszę coś podobnego. Dajcie znać, czy się podobało. Życzę miłych wakacji!  
- Girl with a book

niedziela, 4 czerwca 2017

Na kartach Pamiętnika.

Tytuł: Pamiętnik
Autor: Nicolas Sparks
Tłumaczenie: Anna Maria Nowak
Tytuł oryginału: The Notebook
Główny bohater: Noah Calhoun, Allie Nelson


"Pamiętnik" był pierwszą książką twórczości Nicolasa Sparksa, którą przeczytałam. Inne jego dzieła, takie jak "Ostatnia piosenka" czy "Szczęściarz" znałam tylko z wersji kinowych.

Opis: Karty starego notatnika kryją historię romantycznej miłości. Starszy pan codziennie odczytuje ją mieszkającej w domu opieki kobiecie chorej na alzheimera. Jest to opowieść o bogatej dziewczynie z miasta i ubogim chłopaku z prowincji, których pewnego lata połączyło wyjątkowe uczucie. Wbrew sobie zostali rozdzieleni, a ich miłość wystawiona na próbę. Czy uda im się ponownie spotkać?

 Powieść można podzielić na dwie części. Pierwsza to historia spotkania Allie i Noaha po wielu latach rozłąki. Druga natomiast opisuje losy dwojga staruszków, mieszkających w domu opieki. Mówi o ich wzajemnej miłości i poświęceniu.

Pierwsza część nieszczególnie przypadła mi do gustu. Wydawała się po prostu zbyt przewidywalna, a zachowanie głównej bohaterki w pewnych momentach były po prostu głupie. Mimo wiedzy, że zrani któregoś (może nawet obu) z mężczyzn, dla których była największą miłością, postępowała zupełnie egoistycznie.

Jednakże część druga była niesamowicie wzruszająca. Na jej podstawie rzeczywiście można stwierdzić, skąd pochodzi fenomen książki. Temat choroby Alzheimera jest niezaprzeczalnie bardzo trudny. Zapomnienie o własnym życiu, o tym co nas otacza, o ludziach których kochamy i którzy kochają nas. Myślę, że mimo tekstów wypisywanych tysiącami jako motta, typu: "Chciałbym zapomnieć", nikt z nas tak naprawdę tego nie pragnie. Każde wspomnienie i uczucie w życiu do czegoś prowadzi, jest swego rodzaju nauką, dzięki której staramy się więcej nie popełniać tych samych błędów.

Gdyby oceniać "Pamiętnik" w całości, to rzeczywiście można go nazwać piękną historią o miłości. Czytając go doszłam do wniosku, iż największe szczęście to mieć przy sobie kogoś bliskiego, takiego, który zostanie z Tobą w chwili największych słabości. Tym właśnie był Noah dla Allie. I tego życzę każdemu z Was.

piątek, 26 maja 2017

Błękit Szafiru

Tytuł: Błękit Szafiru
Autor: Kerstin Gier
Cykl: Trylogia Czasu
Tom: II
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Tytuł oryginału: Saphirblau. Liebe geht dur alle Zeiten
Główny bohater: Gwendolyn Shepherd

Bardzo trudno jest rozdzielić "Czerwień Rubinu" i "Błękit Szafiru". Druga część "Trylogii Czasu" zaczyna się dokładnie w miejscu, gdzie skończyła się pierwsza (taki trochę spojler: na pocałunku Gwendolyn i Gideona). Szczerze mówiąc autorka musiała kochać imiona i nazwiska zaczynające się na literę "G", bo jest ich w powieści cała masa.

"Błękit Szafiru" podobał mi się trochę bardziej niż pierwszy tom. Pojawił się też Xemerius, demon-gargulec, dzięki któremu powieść nabrała jeszcze weselszych barw. Książkę przeczytałam bardzo szybko, akurat miałam trochę wolnego czasu i, podobnie jak poprzednią częścią, jestem nią oczarowana. Razem z bohaterami przeżywałam całą historię, w najwyższym skupieniu śledziłam ich losy. Muszę ostatecznie uznać tę powieść za jedną z moich ulubionych. Mimo to nie mogę dokładnie określić dlaczego.

"To jest niestety niezaprzeczalna prawda, że zdrowy rozsądek cierpi tam, gdzie do gry wkracza miłość."

Książkę wydano całe sześć lat temu (2011r.), ale nie traci takiej swoistej świeżości. W końcu tematu podróży w czasie nie można uznać za łatwy. Poza tym dzięki "Błękitowi Szafiru" znów zaczęłam słuchać Linkin Parku i dowiedziałam się kim jest Bon Jovi.

Tak patrząc z lekkiego oddalenia myślę, że autorka zbytnio rozciągnęła fabułę. W końcu akcja dwóch ok. 350 stronicowych książek trwa zaledwie tydzień. Tak czy inaczej przyznaję, że nic w tej powieści nie jest oczywiste. Pamiętajcie - jeśli myślicie, że coś się wydarzy, może stać się dokładnie odwrotnie!

Tuż po jej przeczytaniu złapałam książkowego kaca, ale na szczęście mogłam od razu sięgnąć do następnego tomu. Czasem trudno było pojąć część faktów dotyczących podróży, ale pomimo tego książkę można zaliczyć do tych, które czyta się bardzo lekko i z przyjemnością.

"Broń, z którą człowiek nie umie się obchodzić, zostaje z reguły użyta przeciw niemu."

Jeśli chodzi o bohaterów, to Kerstin Gier osiągnęła niezaprzeczalny sukces. Od razu znielubiłam (jeśli takie słowo w ogóle istnieje) ciotkę Glendę i Charlottę. Myślę, że to byłoby takie małe zwycięstwo autorki, bo przedstawiła je raczej w niekorzystnym świetle. Wyjątkiem jest lady Arista, która z jednej strony wydaje się być apodyktyczną matroną, ale z drugiej, mam przeczucie, że nie zawsze taka była.

Przy okazji jeszcze link do filmu na podstawie "Błękitu Szafiru":  https://www.cda.pl/video/2125760a

 I jeszcze przypominam, że wydawnictwo Media Rodzina wydaje "Trylogię Czasu" w nowych okładkach! Pierwszy tom ukaże się w księgarniach lada dzień, natomiast premiery "Błękitu Szafiru" i "Zieleni Szmaragdu" zaplanowano na wrzesień.

Jeśli jeszcze nie udało Ci się dorwać tej powieści, to już niedługo będzie okazja. Przeczytaj, bo warto!

czwartek, 11 maja 2017

Czerwień Rubinu

Tytuł: Czerwień Rubinu
Autor: Kerstin Gier
Cykl: Trylogia Czasu
Tom: I
Tłumaczenie: Agata Janiszewska
Tytuł oryginału: Rubinrot
Główny bohater: Gwendolyn Shepherd

Bardzo długo starałam się dostać w swoje, bądź co bądź łase na książki łapki, ten egzemplarz. I to jeszcze w starej wersji okładki. Po mozolnych poszukiwaniach i wielokrotnym sprawdzeniu bibliotecznych półek... jest!

Oczywiście według mnie książka jest świetna. Utrzymana w humorystycznym tonie zachwyca barwnym światem i genialnymi bohaterami. Jeśli chodzi o skojarzenia to ciotka Glenda przypomina mi panią Dursley z Harrego Pottera, a w pewnych momentach Gwendolyn - Bellę Swan (jeśli ktoś nie lubi Zmierzchu, to niech zapomni o tym porównaniu😉).

"Rubin to początek, lecz i zakończenie."

Moją ulubioną żeńską postacią jest, oprócz Gwendolyn, Leslie. Trzeba przyznać, że jest świetną przyjaciółką. Skorą do pomocy w każdej sytuacji i zdolną uwierzyć młodej Shepherd nawet, gdy to, co mówi wydaje się nieprawdopodobne. Co do męskich bohaterów pewnie nikogo nie zaskoczę faworyzując Gideona, chociaż z początku myślałam, że jest okropnym zarozumialcem.

Jak wiadomo, na podstawie książki nakręcony jest film, którego co prawda jeszcze nie widziałam, ale mam zamiar zerknąć w wolnej chwili. Jeśli ktoś chce link:  https://www.cda.pl/video/212035bc

"Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki."

Co ciekawe, Kirsten Gier jest Niemką, akcja książki dzieje się w Anglii, a nazwiska, które tam spotkacie w większości są francuskie. Tak więc znajdziemy tu bardzo ciekawe zestawienia. Wydaje się, że autorce wcale nie przeszkadza inna narodowość. Wręcz przeciwnie: można podziwiać jej rozeznanie zarówno w geografii, jak i historii czy kulturze Wielkiej Brytanii.

Mam nadzieję, że się ze mną zgodzicie, gdy powiem, że "Czerwień Rubinu" w dość prostych słowach ujmuje i tłumaczy to, co tak na prawdę jest trudne do zrozumienia. Cała sprawa z przeskokami w czasie wydawała mi się z początku okropnie zagmatwana, ale z biegiem wydarzeń powieść rozwiała większość z moich wątpliwości.

"Nie bójcie się, opętani ezoteryczną manią pseudonaukowcy i fanatyczni wielbiciele tajemnic nie gryzą."

 Dodatkowo w książce znajdziemy kilka ciekawych wykresów, bo musicie wiedzieć, że do każdego z podróżników w czasie dopasowany jest rodzaj kamienia szlachetnego, dźwięk, a także zwierzę, odpowiednik alchemiczny oraz drzewo np. Gwendolyn to rubin, G, kruk, projectio, brzoza; a Gideon - diament, Fis, lew, multiplicatio, cis.

Podsumowując, "Czerwień Rubinu", jako książkę ciekawą, pełną humorystycznych fragmentów oraz barwnej, oryginalnej fabuły, mogę polecić każdemu, kto chce znaleźć cykl, który go wciągnie. Po przeczytaniu pierwszej części po prostu nie sposób odłożyć ją na półkę i powrócić do rzeczywistości. Kerstin Gier postarała się, aby zagubić nas w czasie razem z bohaterami.


 Pewnie powinnam teraz uczyć się do kolejnego nawału testów, ale nie mogę się zmusić, aby odłożyć drugą część "Trylogii Czasu". Powiem tylko, że za niedługo możecie się spodziewać kolejnej recenzji. 

czwartek, 4 maja 2017

Klątwa tygrysa

Tytuł: Klątwa tygrysa
Autor: Coleen Houck
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Główny bohater: Kelsey Hayes


 Pewnego dnia wybrałam się do biblioteki. Przeglądając półki wiedziałam, że znajdę coś ciekawego. Rzeczywiście - wyszłam stamtąd objuczona nowymi lekturami, niosąc wśród nich "Klątwę tygrysa". Czarująca okładka (chociaż wydaje mi się, że zwierzę jest trochę takie... chude), utrzymana w spokojnych barwach od błękitu i bieli po czerń i granat.

Powieść opowiada o młodej dziewczynie imieniem Kelsey, która znajduje dorywczą, wakacyjną pracę w cyrku Maurizio. Tam też poznaje tygrysa Dhirena. Wkrótce nawiązuje przyjaźnie z innymi pracownikami. Pewnego dnia, gdy staż Kelsey obiega końca, w cyrku zjawia się starszy mężczyzna. Przedstawia się jako Amik Kadam. Proponuje dziewczynie pracę jako opiekun tygrysa Dhirena, którego właśnie odkupił od właściciela cyrku Maurizio.
Wkrótce lecą już razem do Indii. Dziewczyna odczuwa lekkie zdziwienie, gdy otrzymuje od Kadama plecak wypełniony prowiantem. A zdziwienie wzrasta ekstremalnie, kiedy odkrywa, że mężczyzna porzucił ją wraz z tygrysem na środku zupełnie nieznanej jej ziemi. Kelsey podążając za Dhirenem idzie przez dżunglę. Ostatecznie docierają do domu pustelnika, gdzie dziewczyna dowiaduje się, iż zwierzę jest zaczarowanym księciem, a ona może złamać klątwę. Co dalej? Dowiecie się czytając.

Jeśli mam być szczera (a będę),to czegoś mi w tej książce brakowało. Sama nie wiem czego. Poza tym główna bohaterka strasznie mnie irytowała. Czasem musiałam odłożyć powieść, żeby nie nagadać jej do słuchu. Głównie zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak po prostu zgodziła się na podróż do Indii. Sama, nie licząc jakiegoś dopiero co poznanego mężczyzny. A potem dziwi się, że ktoś zostawił ją na pastwę losu...

Podczas czytania czułam się tak orientalnie - no, wiecie... bambusy, tygrysy, Indie i w ogóle. Myślę, że plusem "Klątwy tygrysa" są ciekawe opisy. Ciągłego tekstu jest tu znacznie więcej niż dialogów. Musicie wiedzieć, iż nie przepadam za długimi
charakterystykami miejsc czy też postaci, ale przyznaję, że w tej powieści przeczytałam je bez większej ilości negatywnych uwag.

Autorce należy się medal za świetną koncepcję. Nieczęsto spotyka się fantastykę w tak orientalnym klimacie. Znalazłam wywiad z autorką i okazało się, że Indie nie były jej pierwotnym zamysłem. "W planach miałam umieścić fabułę książki w Rosji, ponieważ myślałam, że to stamtąd pochodzą białe tygrysy, ale kiedy trochę poszukałam, odkryłam, że białe tygrysy z Rosji tak naprawdę pochodzą od maluchów schwytanych w Indiach i właśnie wtedy postanowiłam, że to tam będzie działa się akcja mojej książki" - mówiła Houck.

Gdyby ktoś chciał posłuchać jakiejś muzyczki, to ta piosenka Katy Perry ma taki hinduski klimat 😋😉



Podsumowując: jeśli szukasz powieści która stanowi połączenie legend o starożytnych, orientalnych bóstwach oraz romantycznej historii rodem z baśni, to "Klątwa tygrysa" jest właśnie dla Ciebie!

środa, 12 kwietnia 2017

Róże i ciernie

 Cieszę się, że jesteś drogi Czytelniku, bo ta powieść, którą Ci dzisiaj zaprezentuje będzie istnym cudeńkiem! Jeśli przeczytasz choć kawałek tej recenzji, będzie mi niezmiernie miło 😘😉

 
Tytuł: Dwór cierni i róż
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Jakub Radzimiński
Tytuł oryginału: A Court Of Thorns And Roses
Główny bohater: Feyra

Po prostu jakaś tragedia! Jak można wydawać tak dobre książki?! A jak w ogóle można je pisać? Eh, przejdźmy do sedna. Kiedy tylko zobaczyłam "Dwór cierni i róż" na półce Empika, wzięłam powieść do ręki. Słyszałam bardzo dużo pozytywnych opinii na jej temat, więc dość szybko zdecydowałam się na zakup.

Na tylnej części okładki przeczytałam, że powieść jest trochę podobna do baśni o "Pięknej i Bestii". Rzeczywiście, gdy zaczęłam czytać lekko się przestraszyłam, bo mimo innej fabuły, schemat i motywy były podobne. Pomyślałam, że przecież baśń znam bardzo dobrze i prawdopodobnie zanudzę się na śmierć.


I wiecie co? Dlatego właśnie nie ocenia się książek po okładce. Uświadomiłam sobie, że być może autorka w jakimś stopniu kierowała się baśnią, ale zdecydowanie stworzyła coś innego, nowego, swojego. W końcu zamiast uczyć się do egzaminów (trzymajcie kciuki, może jednak zdam), przesiedziałam cały dzień tonąc w słowach "Dworu cierni i róż".

Co jeszcze mogę napisać? Na pewno nie zawiodłam się na bohaterach. Każdy z nich jest inny, na dźwięk ich imion odczuwa się naprawdę przeróżne emocje.Widzimy jednocześnie siłę i słabość, zdrajców i lojalnych przyjaciół. To wszystko składa się na ciekawe i wciągające, a zarazem magiczne i przejmujące dzieło.

Bardzo duża część utworu ma miejsce w posiadłości Tamlina. Wydawało mi się, że sytuacji, w której bohater cały czas przebywa w jednym miejscu, nie mając w zasadzie żadnych obowiązków, nie a się zbyt ciekawie opisać. I uwaga - kolejne zaskoczenie!

Bez wątpienia pani Maas wykazała się niebywałą wyobraźnią. Muszę przyznać, że zarówno opisy przyrody, jak i pięknych fae, niesamowicie przemawiały do mojego umysłu. W pewnym sensie "Dwór cieni i róż" przypomina baśń. Urzekającą, emocjonującą opowieść o miłości i nienawiści, no a na końcu dobro wygrywa (znowu nie wiem, czy to spojler).


Niesamowicie podobała mi się walka Feyry z czerwiem (specjalnie szukałam jak to coś mogło wyglądać). Wydawał mi się bardzo dynamiczny i cały czas przeżywałam każde posunięcie bohaterki. Można powiedzieć, że siedziałam na trybunach i głośno kibicowałam.

Jeśli ktoś już przeczytał, to wie, że w książce występuje postać Amaranthy. Jako ciekawostkę powiem Wam, że kolor amarantowy to taki trochę różowy, mniej więcej jak ta trawka na zdjęciu obok. →

"Nie wstydź się nawet przez chwilę robienia tego, co przynosi ci radość"

Myślę, że aby dowiedzieć się czegoś więcej powinniście sami przeczytać. Ja już wypatruję sposobności, aby dorwać drugą część. Powieść mogę śmiało polecić, jako świetną lekturę na wiosenne, kwietniowe wieczorki. W końcu walka toczy się przede wszystkim o Dwór Wiosny oraz miłość. Te dwie rzeczy wspaniale współgrają.

Jestem niemal pewna, że książka przypadnie Wam do gustu. 💟💟

Celebrity Book TAG

Aby nie zamęczyć Was recenzjami, tym razem coś lżejszego, czyli...


 1. Emma Watson, czyli książka z piękną kick-ass bohaterką.

Hmm... Takich książek jest dość sporo, ale moją faworytką jest postać Cassie Sullivan z powieści "Piąta Fala". Książka sama w sobie mi się podobała, głównie pierwsza część, bo potem miałam chwile przerwy i czytając trzeci tom wszystko mi się poplątało. 😝

 2. Ryan Gosling, czyli książka z najgorętszym bohaterem płci męskiej.

Gdy tylko zobaczyłam ten punkt, do głowy przyszedł mi Cole Holland z Kronik Białego Królika. Tak więc, niech będzie "Alicja w krainie zombi".

3. Angelina Jolie i Brad Pitt, czyli książka z ulubioną fikcyjną parą.

 Punkt lekko przeterminowany, bo jak wiemy aktorzy są już po rozwodzie. Moja ulubiona fikcyjna para to chyba Emma Carstairs i Julian Blackthorn z "Pani Noc" Cassandry Clare. Wciąż czekam na drugi tom Magicznych Intryg. Dlaczego akurat ta para? No nie wiem... po prostu wprowadzają taką elektryzującą atmosferę 😄

4. Shailene Woodley, czyli niedawno odkryty autor, którego pokochałeś.

Myślę, że jest to Magdalena Kozak. Polska autorka, którą poznałam czytając powieść "Fiolet". Tematyka apokaliptyczna - moje klimaty...

5. Josh Hutcherson, czyli ulubiona krótka książka.

Przy tym punkcie chwilę się zastanawiałam. Zdecydowałam się na klasykę, czyli E.E.Schmitt "Oskar i pani Róża". Świetna, wzruszająca i króciutka. Pewnie dobrze ją znacie. Moim zdaniem to powieść, do której można wracać wiele razy i nigdy się nie nudzi.

 6. Dwayne Johnson, czyli ulubiona gruba książka.

Następny trudny wybór. Padło z kolei na twórczość Erich'a Segal'a. Powieść "Doktorzy" ma 733 strony, więc może nie jest to jakiś kolos, ale na prawdę przypadła mi do gustu.

7. Leonardo DiCaprio, czyli książka z najbardziej przykrą śmiercią.

Ciągle się zastanawiam, dlaczego ktoś połączył DiCaprio i śmierć? Przecież jeszcze żyje (z tego co wiem). Chyba, że chodzi o Jack'a z "Titanica"(czy to się liczy za spojler?). To teraz, kto nie doczytał Igrzysk Śmierci do końca, niech zamknie oczy. Bardzo zasmuciła mnie śmierć Prim, bo była taką kochaną postacią 😢💔

  8. Kristen Stewart, czyli książka, którą uważasz za nudną.

Nudna książka, która przychodzi mi na myśl to "Pachnidło" Patricka Süskinda. Nie przepadam za nią i przy czytaniu jakoś tak mi się dłużyła.

9. Ian Somerhalder i jego kot, czyli najsłodsza książka na mojej półce.

Nie wiem, żadnej nie jadłam. A tak poważnie, to rzucę klasykiem: "Duma i uprzedzenie" Jane Austen. Czemu nie? Powieść bardzo mi się podobała. 

10. Jennifer Lawrence, czyli idealna książka bądź seria.

Ostatni punkt i, moim zdaniem, najokropniejszy. Na prawdę. Jak tu wybrać jedną?! Z drugiej strony myślę, że tak jak każdy człowiek, każda książka ma swoje wady. Tak więc wymienię jedną zachwycającą powieść, mianowicie "Dwór cierni i róż". Powiem też, że wkrótce możecie się spodziewać jej recenzji 😉



Nie nominuję nikogo, ale jeśli macie ochotę zrobić coś takiego na swoim blogu, to do dzieła! 
PS. Podeślijcie mi linki, chętnie poczytam. 💓💓

niedziela, 9 kwietnia 2017

Lustro, królowa i... zombi.

Witajcie w kolejnym poście poświęconym twórczości Geny Showalter. Tym razem umieszczę tu dwie kolejne części "Alicji w krainie zombi". Jeśli nie czytałeś poprzedniej recenzji kliknij TUTAJ.


Tytuł: Alicja i lustro zombi
Alicja królowa zombi
Autor: Gena Showalter
Tłumaczenie: Jan Kabat
Tytuł oryginału: Alice Through the Zombie Glass
The Queen of Zombi Hearts
Główny bohater: Alicja "Ali" Bell



Zapewne każdy z Was zna taką serię, w której pierwszy tom jest świetny, ale następne to kompletne "gnioty". Miałam więc pewne obawy co do kolejnych części przygód Ali Bell. Jak się okazuje - niepotrzebnie. Tak na prawdę miałam wrażenie, że druga część lepiej do mnie dociera niż pierwsza.

 Podoba mi się ukazanie Alicji, początkowo słabej, ogarniętej paniką po stracie najbliższych, jako dziewczynę zdeterminowaną, dążącą do zemsty, nie bojącą się posunąć do ostateczności, aby walczyć ze złem. Tę zmianę widać bardzo wyraźnie, ujawniają się nowe moce i umiejętności. W końcu wszyscy zbójcy są maszynami do uśmiercania zombi.

"Popiół. Jedno dotknięcie, to wszystko, co było potrzebne."

Chciałabym też zwrócić Waszą uwagę na ogromną rolę przyjaciół. Nawet w chwilach prawdziwej grozy potrafią rozbawić, podnieść na duchu. Tworzą jedną wielką rodzinę i mimo pierwotnej niechęci do nowego członka "gangu", szybko przekonują się, dostrzegając u Ali odwagę i wewnętrzną siłę. 

"Mackenzie się uśmiechnęła.
- Kiedy Ali Bell pokazuje komuś środkowy palec, to mówi, ile sekund życia mu jeszcze pozostało."
  
W swojej genialnej miksturze autorka wymieszała całą masę wartkiej, energicznej akcji. Jestem pewna, że wrzuciła tam trochę twardych, ale barwnych postaci, które nadały smak całej powieści, a także szczyptę, no dobrze, garść gorącego romansu. 

Historia ta pokazuje nam, aby zawsze stawiać na swoim, bo nawet jeśli walka wydaje się przegrana, a przeciwnik niepokonany, to dzięki silnej woli, sprytowi i inteligencji możemy odnieść sukces.

"Umieranie to jedyny sposób, aby żyć naprawdę."

Ciekawym dodatkiem są tytuły rozdziałów, nawet jeśli sama ich treść nie jest zbyt wesoła to... "Smak mózgu jest przeceniony (i słony)" albo: " Gnij w pokoju". Jakie to poetyckie...

Z każdą kolejną stroną dzieje się coraz więcej. Znajdujemy tu wiele trafnych (nie trefnych) opisów walki, którym udało się mocno pobudzić moją wyobraźnię. Pożerając (to chyba dobre określenie) te powieści chciałam już poznać zakończenie i jednocześnie bałam się dotrzeć do finału. Znacie to uczucie?

" Czasem to, czego pragniemy nie jest tożsame z tym, czego nam potrzeba."

Wyciągając wnioski z postępowania Ali (zwłaszcza w II części) możemy uznać, że czasem warto zajrzeć w głąb siebie, poznać to drugie oblicze, bo każdy z nas ma kilka osobowości. Sztuką jest wybranie tego właściwego, aby przypadkiem nie stać się A.Z.* Poza tym potworami są często nie tylko zombi, ale także zwykli ludzie, kierujący się niezdrowymi motywami.

Kroniki Białego Królika to powieści pełne energii, emanujące dynamizmem i nieodpartym żarem. Muszę przyznać, że wszystkie trzy części podbiły moje serce i znalazły się na liście najlepszych serii. Jeśli lubisz wciągające, w miarę lekkie książki fantasy, to serdecznie polecam właśnie przygody Ali Bell.

"Fakt: życie to gigantyczna klasa szkolna, a każdy dzień to okazja, by nauczyć się czegoś nowego."

 Dzięki za przeczytanie 💗😙



*skrót od Ali Zombi

piątek, 31 marca 2017

Dużo więcej niż gra, czyli "Wiedźmin"

"To jest Płomień, Biały Płomień, od którego zajmie się i spłonie świat."


Tytuł: Krew elfów.
Cykl: Wiedźmin
Tom: I
Autor: Andrzej Sapkowski
Główny bohater: Ciri, Geralt, Triss, Yennefer, Jaskier 


Długo zastanawiałam się czy publikować tę recenzję. Wydaje mi się, że ciężko obiektywnie ocenić coś, co zostało przeczytane przez tysiące ludzi, a zrecenzowane przez setki, nie tylko w Polsce - także na świecie. Powieść Sapkowskiego jest arcydziełem na poziomie tak wysokim, że wprowadzono ją jako lekturę szkolną.

Myślę, że w tym przypadku mogę tylko dodać książce pochwał. Wcześniej nie czytałam niczego, napisanego przez tego autora. Teraz wiem, że to był błąd. Niewątpliwie wrócę do jego twórczości.

O czym opowiada "Wiedźmin"? Głównie o losach Geralta z Rivii oraz Ciri, niegdyś księżniczki, potem "Dziecka Niespodzianki". Po rzezi Cintry - jej królestwa - dziewczynka zostaje przygarnięta przez wiedźmina, który zawozi ją do Kaer Morhen i tam szkoli. Następnie wyruszają w podróż. Ale jaką i co było potem, dowiecie się czytając.

Moim zdaniem początek wydaje się chaotyczny poprzez nagromadzenie niezliczonej ilości nazw czy imion, powoli jednak oswajamy się ze światem przedstawionym. Zachwycił mnie on wielobarwnością, tym, że można tam znaleźć najróżniejsze magiczne i fantastyczne stworzenia od elfów począwszy, na ghulach skończywszy.

"Lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich"

Niesamowitość fabuły podkreśla średniowieczny klimat, który nieuchronnie kojarzy się właśnie z mrokiem, rycerzami i fantastycznymi stworami. Oprócz magii bohaterowie uprawiają zielarstwo, stosują się do przesądów. Autor zastosował też delikatną archaizację, która nie przeszkadza w czytaniu, a pomaga w wyobrażeniu sobie różnych sytuacji.

Już na początku zauważamy, że elfy i ludzie nie przepadają za sobą, co dobitnie potwierdzają słowa: "Dobry elf, to martwy elf", znajdujące się na początku czwartego rozdziału.
 
Jeśli chodzi o postacie, to jestem raczej #TeamYennefer. Poza tym kocham Ciri, jej dociekliwość i szczerość, to jak bardzo chce dorównać wiedźminom i dowieść swej wartości.

Uważam za smutne to, że wielu nastolatków "Wiedźmina" zna tylko jako grę. Osobiście nigdy w nią nie grałam, ale sporo się nasłuchałam od brata i znajomych. Mimo wszystko jestem pewna, że książka jest lepsza 😜😎 Serdecznie zapraszam do przeczytania, bo to prawdziwy majstersztyk.

Tym razem trochę krótko, ale mam nadzieję, że nie jakoś tragicznie. 💗

sobota, 25 marca 2017

Trochę o zombie.

Hej, hej! Wpadła mi w rękę kolejna lektura. Zapraszam do czytania recenzji! ;)

Tytuł: Alicja w krainie zombi
Autor: Gena Showalter
Tłumaczenie: Jan Kabat
Tytuł oryginału: Alice in Zombieland
Główny bohater: Alicja "Ali" Bell

Przyznaję ze skruchą, że sięgnęłam po tę książkę głównie ze względu na tytuł. Ale to płytkie... Mimo wszystko nie zawiodłam się.

Aby wczuć się w klimat: Nagle zaczynasz widzieć potwory. Straszne i śmierdzące. Widzisz jak zabijają twoją rodzinę, potem przyjaciół. Musisz żyć w tym świecie. Czy zdobędziesz się na odwagę, by walczyć? Poznać tajemnice duchów?

Alicja - jasnowłosa dziewczyna o delikatnych rysach i bladej cerze, raczej samotniczka (głównie ze względu na rodziców) oraz dynamiczny, tchnący wręcz przemocą chłopak o czarnej czuprynie i fiołkowych oczach. Hej, widzę tu kontrast - mój ulubiony element każdej powieści. Jednak mają wspólną cechę - odwagę.

Szybko zakochałam się w świecie wykreowanym przez Genę. Całkiem sporo się działo 😉 Poza tym Cole ♡♡♡♡♡ Jedynym elementem, do którego mogę się przyczepić to: dlaczego jest tak mało widzących zombi dorosłych? A jeśli już jacyś są, to nie walczą, wysyłają uzbrojonych nastolatków?

Oryginalną powieść - "Alicja w krainie czarów" - czytałam, gdy byłam mała, ale wydaje mi się, że w dziele Geny Showalter nie było zbyt dużo nawiązań. Owszem - imię głównej bohaterki, motyw królika, ale nie doszukałam się niczego więcej.

Kocham tę książkę także za wszystkie postacie. Nie można powiedzieć, że ktoś w tym świecie jest tylko dobry, albo tylko zły. Każda osoba ma zarówno dobre, jak złe cechy.

"Jestem dyrektorką. Doktor Wright. I niech ci się nie wydaje, że ujdzie ci na sucho, jeśli będziesz mnie nazywać panią Wright, Wright albo panią. Zasłużyłam na swój tytuł i będziesz się nim posługiwać. Zrozumiano?"

Tak na marginesie - Wright to niezła wiedźma.

"Z wrzaskiem zeskoczyła ze swojej bieżni i rzuciła się na mnie. Runęłyśmy na podłogę (...). Walnęłam głową o beton i przed oczami zamigotały mi gwiazdy. Smutne, że moją pierwszą myślą było: "Dzięki Bogu, nie jesteśmy już na bieżni!"

Trochę ją rozumiem - też nie lubię biegać.

 Uwaga! Nie zabijecie zombi tak normalnie (jakkolwiek to rozumiecie). W tej powieści zostały one przedstawione nieco inaczej niż zazwyczaj. Nie są nieumarłymi, rozkładającymi się ciałami. Tutaj to dusze, czy raczej duchy, które unicestwić można tylko w sferze duchowej. Oczywiście towarzyszy im nieodłączny zapach rozkładu. Gena postarała się o wiele wątków fantasy, m.in. mój ulubiony - możliwość opuszczenia swojego ciała.

 "Żar, który we mnie buzował, przerodził się w przenikliwy chłód. (...) nagle poczułam się lżejsza, swobodniejsza, mój bieg wydał się pewniejszy. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam swoje ciało zastygłe w miejscu, jedna stopa przed drugą, jakbym znieruchomiała w pół kroku."

 Super, prawda?

Myślę, że można pisać jeszcze wiele, wiele więcej o tej książce, ale nie chcę przynudzać. Gatunkowo jest to coś na pograniczu romansu i fantasy, zresztą nie bardzo się na tym znam. W każdym razie sądzę, że mogę tę powieść śmiało polecić. Już poluję na drugą część, więc do zobaczenia (przeczytania) w następnej recenzji!

PS. Jeśli już tu jesteś to wiedz, że jestem z Ciebie dumna. 😋